Jakiś czas temu dostałam w prezencie od mojego chłopaka fajną lustrzankę cyfrową - ucieszyłam się jak mała dziewczynka z lizaka, ponieważ już od jakiegoś czasu interesowałam się fotografią. Pożyczałam aparat od naszego wspólnego znajomego, robiłam zdjęcia kwiatków, robaczków i grzybków. Całkiem fajnie mi to wychodziło.
Odkąd mam swój własny aparat nie idzie mi już tak dobrze... Udało mi się kilka fajnych zdjęć mojego psa, kilka krajobrazów, ale tak jakby stanęłam w miejscu, już nie zabieram ze sobą wszędzie aparatu, bo tak w nim pogrzebałam, że zaczął się zacinać.
Trochę mi głupio, ale chyba zwyczajnie nie mam talentu. Mój chłopak zaczął dopytywać mnie dlaczego nie robię już zdjęć, nie odpowiedziałam, ale pomyślałam, że pewnie mu przykro.
Kupił mi fajny sprzęt w prezencie, był to dla niego spory wydatek, a ja zwyczajnie odłożyłam go na półkę. Pomyślałam, że nie mogę tak się poddać. Poprosiłam znajomego, żeby poustawiał mi aparat tak, żeby jego ustawienia były zbliżone do ustawień fabrycznych, na szczęście udało się.
Zaczęłam znowu robić zdjęcia, tym razem przerzuciłam się na portrety, a przede wszystkim nie grzebię w ustawieniach, jeżeli wcześniej o tym nie przeczytam.
Na jednej z takich sesyjek spotkałam moją przyjaciółkę, która, niebawem wychodzi za mąż. Powiedziała, że organizuje skromną uroczystość dla rodziców i świadków, poprosiła mnie, żebym wpadła do niej z aparatem, ona nie ma kasy na profesjonalistę, więc będzie zadowolona z jakiejkolwiek pamiątki. Zgodziłam się. Czeka mnie wyzwanie.
Wpisałam w wyszukiwarce "fotografia ślubna Śląsk" żeby podpatrzeć coś u profesjonalistów i jakoś się przygotować. Teraz wesela są przedstawiane w formie reportażu, zobaczymy jak mi wyjdzie....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz